Dlaczego tradycyjne wskaźniki nie oddają pełnego obrazu?
Przedsiębiorstwa społeczne od lat mierzą się z problemem adekwatnej oceny swojej efektywności. Podczas gdy zwykłe firmy koncentrują się na zysku, rentowności czy wzroście sprzedaży, organizacje społeczne mają znacznie szersze cele. Powstaje więc pytanie: jak mierzyć coś, czego nie da się łatwo przeliczyć na złotówki? Próby wtłoczenia ich działalności w tradycyjne metryki ekonomiczne przypominają nieco mierzenie temperatury termometrem do pieczenia.
Z badań przeprowadzonych wśród 200 przedsiębiorstw społecznych w Polsce wynika, że aż 78% z nich uważa obecne systemy pomiaru za niewystarczające. Widzimy, jak zmienia się życie naszych podopiecznych, ale trudno to pokazać w raporcie rocznym – mówi Anna, kierownik spółdzielni socjalnej w Łodzi. To właśnie te niematerialne przemiany często decydują o prawdziwym sukcesie projektu, choć pozostają niewidoczne w finansowych zestawieniach.
Niewidzialne korzyści – co umyka statystykom?
Przyjrzyjmy się konkretnym przykładom. Spółdzielnia zatrudniająca osoby po kryzysie bezdomności nie tylko generuje przychody, ale przede wszystkim przywraca godność i wiarę w siebie byłym bezdomnym. Jak zmierzyć wartość uśmiechu człowieka, który po latach odzyskał poczucie przynależności? Albo jak policzyć efekt domina, gdy jeden zatrudniony rodzic staje się wzorem dla swojego dziecka?
Inne niematerialne korzyści to wzmocnienie kapitału społecznego, poprawa zdrowia psychicznego beneficjentów czy tworzenie sieci wsparcia. W małych miejscowościach przedsiębiorstwa społeczne często stają się ośrodkami integracji, miejscami, gdzie rodzą się nowe przyjaźnie i inicjatywy. Tego typu efekty mają długofalowe konsekwencje, choć ich wpływ ujawnia się czasem dopiero po latach.
Innowacyjne metody pomiaru – poza liczbami
Kilka organizacji w Polsce zaczyna stosować ciekawe alternatywy. Fundacja Stocznia wprowadziła metodę historii zmian, dokumentując indywidualne przypadki poprzez wywiady i obserwację. Inne podmioty stosują kartografię społeczną, pokazującą, jak ich działalność zmienia relacje w lokalnej społeczności. Wbrew pozorom, takie jakościowe dane można później w pewnym stopniu skwantyfikować.
Coraz popularniejsze stają też złożone indeksy, łączące różne wskaźniki. Przykładem może być Social Return on Investment (SROI), który próbuje przeliczyć niematerialne korzyści na ekwiwalent pieniężny. Choć metoda ma swoich krytyków, stanowi krok naprzód w porównaniu do tradycyjnych podejść. Ważne, by takie narzędzia były elastyczne i dopasowane do specyfiki danego przedsięwzięcia.
Wyzwania w implementacji nowych metod
Przejście na bardziej złożone systemy pomiaru wymaga jednak zasobów, których często brakuje małym organizacjom. Zbieranie danych jakościowych jest czasochłonne, a analiza wymaga specjalistycznej wiedzy. Mamy dwoje pracowników merytorycznych – nie stać nas na zatrudnienie specjalisty od pomiaru wpływu – przyznaje prezes jednego z przedsiębiorstw w województwie świętokrzyskim.
Dodatkowym problemem jest brak ustandaryzowanych narzędzi. Każda organizacja tworzy własne wskaźniki, co utrudnia porównania między podmiotami. Istnieje ryzyko, że w pogoni za mierzalnością stracimy z oczu to, co najważniejsze – prawdziwą zmianę w życiu ludzi. Kluczowe wydaje się znalezienie złotego środka między rygorem naukowym a praktyczną użytecznością.
Case study: Jak robią to inni?
Warto spojrzeć na przykład krakowskiej spółdzielni Nowy Staw, która opracowała własny system monitoringu. Oprócz podstawowych wskaźników finansowych, regularnie przeprowadza ankiety wśród pracowników, mierząc m.in. poczucie własnej wartości, satysfakcję z życia i jakość relacji rodzinnych. Wyniki pokazują, że po roku pracy w spółdzielni wskaźniki te poprawiają się średnio o 30-40%.
Inne inspirujące podejście zastosowała poznańska Fundacja Barka, tworząc mapę wykluczenia i włączenia. Dokumentuje ona nie tylko zatrudnienie beneficjentów, ale cały proces ich reintegracji – od znalezienia mieszkania, przez odbudowanie więzi z rodziną, aż po aktywność obywatelską. Takie holistyczne ujęcie znacznie lepiej oddaje rzeczywisty wpływ organizacji.
Rola otoczenia instytucjonalnego
Zmiana w podejściu do pomiaru efektywności wymaga też odpowiedniego wsparcia systemowego. Obecnie większość grantów i konkursów wciąż opiera się na tradycyjnych wskaźnikach. Powoli jednak następuje przełom – niektóre programy rządowe zaczynają uwzględniać jakościowe kryteria oceny. To ważny krok, choć wciąż niewystarczający.
Potrzebne są inicjatywy takie jak platforma Wpływ Społeczny, która gromadzi dobre praktyki i udostępnia narzędzia pomiarowe. Warto także rozwijać współpracę międzysektorową – biznes może podzielić się know-how w zakresie analizy danych, podczas gdy uczelnie mogłyby pomóc w opracowaniu metodologii. Bez takiego wsparcia wiele przedsiębiorstw społecznych pozostanie w pułapce prostych, ale nieadekwatnych wskaźników.
Ku bardziej ludzkiej ekonomii
Prawdziwy postój w mierzeniu efektów przedsiębiorczości społecznej wymaga zmiany myślenia. Nie chodzi o to, by porzucić twarde dane, ale by uzupełnić je o bardziej subtelne wskaźniki. Czasem warto odłożyć kalkulator i po prostu porozmawiać z ludźmi, których życie zmieniła dana organizacja. Ich historie często mówią więcej niż najlepsze nawet statystyki.
Być może rozwiązaniem jest stworzenie systemu, który będzie traktował liczby i ludzkie opowieści jako równoprawne źródła informacji. Przedsiębiorstwa społeczne nie są fabrykami produkującymi zysk, ale miejscami, gdzie odradzają się nadzieje i marzenia. I właśnie ta przemiana powinna znaleźć odzwierciedlenie w sposobie oceny ich pracy. W końcu co wart jest rozwój, jeśli nie prowadzi do szczęśliwszego życia?