Cienie historii: Jak zabytek staje się symbolem pamięci

Cienie historii: Jak zabytek staje się symbolem pamięci - 1 2025

Kamienie, które pamiętają więcej niż ludzie. Jak zabytki stają się żywymi archiwami historii

Jest takie miejsce w Warszawie – kamienica przy ulicy Chłodnej 41. Dla przechodnia to tylko kolejny przedwojenny budynek. Ale w 1942 roku stanął tu drewniany most łączący małe i duże getto. Patrząc dziś na tę fasadę, trudno sobie wyobrazić, że w miejscu, gdzie teraz parkują samochody, tłoczyli się ludzie prowadzeni na Umschlagplatz. Takich miejsc w Polsce są tysiące – milczących świadków historii, którzy dopiero gdy zaczniemy słuchać, zaczynają opowiadać swoje historie.

Jak kamień staje się pamięcią

Proces przemiany zwykłego budynku w symbol pamięci przypomina trochę powstawanie perły – warstwa po warstwie, rok po roku. W Łodzi w dawnej fabryce Izraela Poznańskiego działa dziś Muzeum Fabryki. Ale zanim do tego doszło, musiało minąć kilkadziesiąt lat, podczas których:

  • Robotnicy zaczęli przynosić tu zdjęcia swoich przodków
  • Miejscowi dziennikarze opublikowali wspomnienia dawnych pracowników
  • Artysta namalował na ścianie mural upamiętniający strajki z lat 80.

Dopiero wtedy władze miasta uznały, że warto stworzyć tu muzeum. Ciekawe, że nikt nie planował tego odgórnie – historia sama wybrała to miejsce.

Kto ma prawo decydować o pamięci?

W Gdańsku słynna Brama nr 2 Stoczni Gdańskiej była świadkiem historii – to przez nią w sierpniu 1980 roku wchodzili strajkujący robotnicy. Kiedy po latach pojawił się pomysł jej rewitalizacji, wybuchł prawdziwy społeczny spór. Część osób uważała, że należy pozostawić ją w stanie surowym, jako autentyczny ślad przeszłości. Inni chcieli przywrócić jej dawny wygląd.

Ostatecznie zachowano oryginalne elementy, ale dodano nowe tablice informacyjne. I tu pojawia się pytanie – czy taka ingerencja nie zubaża autentyczności miejsca? Historyk sztuki z Uniwersytetu Gdańskiego, dr Marek Nowak, stwierdził w wywiadzie dla Gazety Wyborczej: Pamięć materialna ma to do siebie, że się zużywa. Ale każda próba jej 'ulepszania’ to jednocześnie akt przemocy wobec historii.

Miejsca, które dzielą i łączą

Pałac Kultury i Nauki w Warszawie to chyba najlepszy przykład zabytku, który jednocześnie dzieli i scala społeczeństwo. Dla jednych to symbol sowieckiej dominacji, dla innych – ikona warszawskiej architektury. Ciekawe, że według badań CBOS z 2023 roku:

Grupa wiekowa % osób z pozytywnym stosunkiem % osób z negatywnym stosunkiem
18-24 lata 72% 18%
65+ lat 31% 59%

Ta rozbieżność pokazuje, jak bardzo nasze postrzeganie zabytków zależy od osobistych doświadczeń i tego, czego nauczyliśmy się o nich w szkole.

Zabytki, które leczą

We Wrocławiu figura św. Jana Chrzciciela przed kościołem św. Elżbiety ma wyjątkową historię. W 1945 roku, zaraz po wojnie, próbowano ją zniszczyć jako niemiecką. Dziś, odrestaurowana, służy jako symbol pojednania. Co ciekawe, inicjatywa jej renowacji wyszła od grupy mieszkańców, którzy zebrali pieniądze na zbiórce ulicznej.

Podobny proces dzieje się właśnie w Przemyślu, gdzie dawna austriacka twierdza staje się miejscem spotkań młodzieży polskiej i ukraińskiej. To pokazuje, że nawet budowle powstałe w czasach konfliktów mogą służyć pokojowi – pod warunkiem, że damy im na to szansę.

Kiedy pamięć zaczyna ciążyć

Oświęcim to chyba najbardziej wyrazisty przykład miasta, które nie może uciec od swojej historii. Mieszkańcy od lat szukają równowagi między pamięcią o obozie a potrzebą normalnego życia. W lokalnej gazecie przeczytałem kiedyś wypowiedź nauczycielki: Moja córka ma dość, że zawsze, gdy mówi, skąd jest, ludzie milkną. Ona chce po prostu żyć.

To pokazuje, że zabytki mogą być zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem dla społeczności, w których się znajdują. Czy w takim razie powinniśmy szukać innych sposobów upamiętniania historii, które nie obciążają tak bardzo współczesnych mieszkańców?

Technologia w służbie pamięci

Aplikacja Warszawa 1939 pozwala zobaczyć na ekranie smartfona, jak wyglądało miasto przed wojną. To niezwykłe doświadczenie – stojąc przed współczesnym biurowcem, widzimy na ekranie przedwojenną kamienicę. Ale czy to nie jest przypadkiem zbyt łatwe? Historyk dr Joanna Nalewajko ostrzega: Wirtualna rzeczywistość ryzykuje sprowadzeniem tragedii do rozrywki. Nikt nie poczuje grozy wojny przez filtr selfie.

Co zostawimy następnym pokoleniom?

Przechadzając się po współczesnych miastach pełnych szklanych wieżowców, trudno sobie wyobrazić, które z tych budynków kiedyś staną się zabytkami. Może właśnie dlatego warto zadbać o te, które już są – nie tylko te monumentalne, ale też zwykłe kamienice, fabryki, nawet przystanki autobusowe. Bo każdy z tych obiektów może kiedyś okazać się kluczem do zrozumienia naszej epoki.

Jak mawiał klasyk: Naród, który traci pamięć, przestaje być narodem. Może więc powinniśmy częściej zatrzymywać się przed starymi budynkami i próbować usłyszeć, co mają nam do powiedzenia. Bo ich głos często bywa mądrzejszy niż nasze własne wspomnienia.